sobota, 30 maja 2009

Kot na balkonie

Od pewnego czasu, kiedy tylko zaczęło się robić coraz cieplej, wynikła trudna kwestia otwierania balkonu przy kocie. Kot był już wcześniej wypuszczany na balkon pod czujną kontrolą, widział, że jest wysoko i ogólnie rzecz biorąc zachowywał się ostrożnie. Ale teraz kot miałby wychodzić na balkon (prawie) bez kontroli!

Kot na balkonie

Była o to wielka awantura, ale w końcu żona postawiła na swoim – balkon ma być otwierany niezależnie od kota. Z perspektywy kilku tygodni muszę jej przyznać rację. Kot wychodzi na balkon często, lubi wychodzić, ale widać wyraźnie, że nie jest głupi i nie chce szybko rozstać się z życiem. Jest o wiele bardziej ostrożny niż w domu i nie robi nic, co mogłoby go narazić na szwank. Od niedawna nauczył się przechodzić na parapet i paradować po parapecie za oknem. Z początku, kiedy go tam zauważyłem, skóra mi ścierpła, ale teraz już się przyzwyczaiłem. Parapet jest szeroki, a kot nie wyprawia na nim żadnych harców. I oby tak już było zawsze.

Kot na balkonie


PS: jak się niedawno dowiedziałem, kot sąsiadki biega dookoła całego bloku po dachu. Tak, po dachu bloku, na wysokości circa 50 metrów. Tak więc nasz Konio to przy nim to małe miki.

4 komentarze:

  1. U nas koty szt.2 swobodnie wychodziły na balkon.Do czasu.Kocica młodsza ,przestraszona "bogwiczym"dotkliwie mnie pogryzła(maj 2008).Nie kojarzyliśmy tego z balkonem ,do tego roku-znowu,przestraszona(?),wyładowała swoja agresję na domowniku-raz ja ,raz-mąz.Na razie -szlaban na wyjścia,ale nam najbardziej jest ciezko...Zabezpieczcie przynajmniej parapet,żeby Wam Kocię nie wypadło...

    OdpowiedzUsuń
  2. Już o tym myślałem. Może z czasem coś zainstalujemy, na razie kot jest ostrożny i ogólnie nie przesiaduje długo na parapecie, raczej sporadycznie tam zagląda i szybko chce wracać.
    A jaki jest właściwie związek między agresją kota a balkonem?

    OdpowiedzUsuń
  3. OO jeee...tak po chamsku zapomniałam ,że jakis komentarz zostawiłam...Związku z agresja a balkonem dopatrzyłam sie dopiero rok po fatalnym pogryzieniu(jak nic dostałabym wtedy ze 2 tygodnie zwolnienia,gdybym poszła do lekarza).W sobotę wielkanocną tego roku z kociną "agresorem" byłam na balkonie,dzień wcześniej obie panny(bo panny mamy)wylegiwały sie i wygrzewały do wypęku i nic.Sąsiad przeszedł mimo i (bezgłosnie ,tylko kiwajac głową),jakieś "dzień dobry" zaznaczył.A wtedy kocina młodsza wydała z siebie potworny ryk i gryz!mnie w przedramię.Po czym zwiała do mieszkania.Spokojnie wróciłam ,zdezynfekowałam,kotkę omijałam wzrokiem,ne szczęście T.Ż,zaraz wrócił i kot się usokoił.Sytuacja balkonowa odwrotna miała miejsce,kiedy wracałam z pracy-pomachałam do T.Ż ,kiedy przebywał z kotami na balkonie-nasza kociczka jego ugryzła i zwiała-wniosek-boi sie ruchu za teryt0rium balkonowym.Na razie,mimo nalegań delikwentki,na balkon nie wypuszczamy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe. U nas sytuacja jest o tyle dziwna, że kot nie boi się wychodzić na balkon i lubi obserwować to co się dzieje na zewnątrz, natomiast panicznie boi sie wychodzić na klatkę schodową. Niedawno żona z dzieckiem (na wniosek dziecka) wzięła go na dwór na smyczy (specjalnie kupionej w tym celu) i kot ciężko to przeżył. Tzn. wrócił przerażony do domu i schował się za kanapą.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądają